Hindi Ho!

June 12th, 2008 by Dżak

Puri

Po pozegnalnej partyjce w tysiaca w hotelu w Kalkucie biore takse na dworzec. Przebijamy sie przez korki, do wagunu docieram 5 minut przed odjazdem pociagu. Do Puri dojezdzam z 2h opoznieniem (co oznacza 2h snu wiecej) okolo 6ej rano. Zaraz po moim sniadanku nastepnym pociagiem docieraja Jedrek i Justyna. Szwedamy sie troche osobno, troche razem. W restauracji, w ktorej jemy obiad, dlugowlosy tubylec pokazuje nam mase sztuczek z kartami, ze sznurkami itp, niektore naprawde niezle, ale po dziesiatej z kolei mamy juz troche dosc. Wieczorem jeszcze powrozy Justynie z reki. O polnocy mecz Polska-Niemcy. Szefo hotelu obiecal dac nam na ten czas pokoj z tv, bo w naszych apartamentach nie posiadamy. Zaopatrujemy sie wiec w pare browarow i wracamy do hotelu, gdzie czeka na nas przerazajaca wiadomosc, ze tv jest impossible, bo lokatorzy, ktorzy mieli wyjechac dzis wieczorem zostaja jednak na kolejna noc. Zalamani, stoimy z siatami pelnymi prowiantu przed brama nie wiedzac co ze soba zrobic. Ale w koncu szefo ustawia swoj telewizor w malej recepcji i kontenci z rozwiazania problemu ogladamy ten jakze fascynujacy pojedynek. O 2ej idziemy spac.


Komentarze (0)

Notka umieszczona w kategoriach: Indie, Orissa, Puri

June 7th, 2008 by Dżak

Kolkata c.d.

No i utknalem na jeszcze troche dluzej, ale to dlatego, ze spotkalem Justyne, Jendrka i Justyne, ktorzy wlasnie przylecieli do Kolkaty po wloczeniu sie w Kambodzy, Laosie itp. Do konca pobytu tutaj spedzamy caly czas ze soba, pijac browar w kinie i ogladajac jakis badziewny film dla doroslych, grajac w tysiaca o 10 rupii, gadajac o podrozach, filmach (mamy zadziwiajaco podobne gusta) i sensie zycia.

Wszyscy ruszamy dalej dzisiaj wieczorem. Ja o 19 do Puri, J & J tez do Puri, ale 3h pozniej (bo na ten o 19ej bylo tylko jedno wolne miejsce) i Krzych w druga strone do Siliguri.

W restauracyjce wczoraj jakis dziennikarzyna przeprowadzal z nami wywiad na temat naszych wrazen z miasta w czasie strajku. Zdecydowanie bylismy za dalszymi strajkami, bo kiedy nic po ulicach nie jezdzi, nic nie trabi, nie trzeba sie przepychac miedzy tlumem ludzi, nie trzeba reagowac na zaczepki w stylu “Hello my friend, come to my shop” to jest bardzo przyjemnie. Tylko sklepy pozamykane, przynajmniej teoretycznie, czesto sa otwarte a zamykaja dopiero gdy obok przechodzi patrol.

No i pada, dlugo i namietnie, ale zdaje sie, ze to na razie pikus, gazety zapodaja, ze za dzien, dwa, przyjdzie monsun. Chyba najwyzszy czas zainwestowac w parasolke…


Komentarze (0)

Notka umieszczona w kategoriach: Bengal, Indie, Kolkata

June 5th, 2008 by Dżak

Kolkata

Utknalem w Kolkacie. Przez dwudniowy strajk nie jezdza pociagi, autobusy, taksowki, metro, pozamykana jest wiekszosc sklepow i na dodatek od nocy leje deszcz powodujac w niektorych miejscach namiastke powodzi z zeszlego czerwca. Strajk ma sie skonczyc jutro o 18ej, akurat o tej godzinie rusza moj pociag do Puri, ale wczesniej musze kupic bilet, wiec nie wiem jak to bedzie.


Komentarze (0)

Notka umieszczona w kategoriach: Bengal, Indie, Kolkata