Hindi Ho!

April 14th, 2008 by Dżak

Kolkata

Plany sie jak zwykle zmieniaja, mial byc na poczatku Aurangabad kawalek na wschod od Bombaju, potem Varanasi, potem pomyslalem, ze pojade w przeciwnym kierunku do Bhuja (Gujarat), a ze do tego ostatniego nie bylo biletow na najblizsze 5 dni to zaszalalem i pojechalem do Kalkuty.

Profilaktycznie zywie sie jakimis tabletkami, macdonaldsem i woda. Niedziela spedzona w pociagu z typowym andhra-pradeshaninem oraz nie wiem czy typowym, ale wesolym bangladeshaninem z Dhakki. Nawet sie dogadujemy, mimo, ze on nie kuma angielskiego, umawiamy sie, ze wpadne do niego jak bede w Bangladeshu. Nieopatrznie wyjmuje przewodnik i godzine spedzam na mowieniu co jest na ktorym zdjeciu oraz mapie. Na koniec przechodzimy do prezentacji wszystkich panstw swiata.

W miedzyczasie opedzam sie od kolesi sprzedajacych ksiazeczki, lancuchy, chipsy, gumowe spidermany itp itd oraz nie sprzedajacych niczego tylko wymiatajacych smieci z podlogi albo po prostu chodzacych z bezwladnie zwisajaca dlonia, niewidomych, beznoznych czy dziewczynki robiacej w przejsciu fikolki. Tylko do goscia z wiadrem, w ktorym ma butelki z woda krzycze w hindi “pani dou” czyli “dawaj wode”. Ja mam co pic, bangladesh ma radoche, i tak powolutku mija ponad 30 godzin podrozy pociagiem.

W hotelu oddaje ciuchy do prania (8 rupieci za sztuke) i powolutku zaczynam snuc plany na najblizsze dni.

Notka umieszczona w kategoriach: Bengal, Indie, Kolkata

Jedna refleksja na temat “Kolkata”

  1. April 14th, 2008 at 07:07, Ela:

    Uff, ulżyło mi… już się zaczynałam martwić, gdzie sie podziałeś.

Skomentuj sobie, co łaska