Hindi Ho!

July 16th, 2008 by Dżak

Delhicious

Czyli juz nie Delhi a ponownie koreanskie zarcie w Varanasi ;)

Wpadam tu zeby powtorzyc co fotki w miare mozliwosci a tu kupa, bo mother ganga troche sie podniosla i zalala polowe ghatow. Impreza z dymiacymi swieczkami jest przesunieta o 20 metrow, nie da sie juz przespacerowac od pierwszego do ostatniego ghatu wzdluz rzeki, trzeba co jakis czas wspinac sie schodkami na gore, kawalek przejsc starym miastem i znowu wrocic na dol. A zeby bylo ciekawiej to dzisiaj z powodu deszczu Luxa Road (glowna ulica prowadzaca do ghatow) zamienila sie w Luxa River z woda po kolana.

Jeszcze pare dni bym tu posiedzial i mogloby sie zrobic bardzo ciekawie. Niestety czas goni, trzeba leciec dalej, do Bikaneru, pogodynka mowi, ze tam slonce swieci i niebo jest bardziej niebieskie ;)


Nauczka nr 3 - nie kupowac biletu samolotowego w dwie strony, to czas nie bedzie gonil. Nauczka nr 4 - nie kupowac pendrive’ow w Delhi, bo sie moga okazac nic nie warte i mozna stracic kolejne foty ;) Czyli znowu wracam do DVD…

Notka umieszczona w kategoriach: Indie, Uttar Pradesh, Varanasi

Skomentuj sobie, co łaska