Hindi Ho!

May 29th, 2008 by Dżak

Rocket

Czyli zdjecia z calodziennej przejazdzki lodka z Mongli do Barisalu (kilka pierwszych z samej Mongli). Widoczki sie za bardzo nie zmienialy, pare razy zatrzymywalismy sie w jakichs wioskach a tak to woda, palmy i czasami deszcz. Ktos mowi, ze tornado nadchodzi, ale niestety nie nadchodzi. Moze nastepnym razem.


Comments Off

Notka umieszczona w kategoriach: Bangladesh, Barisal, Khulna, Mongla

May 28th, 2008 by Dżak

Kuakata

Taka sobie sympatyczna nadmorska miescinka, 2 ulice na krzyz, plaza, troche palm oraz hotel Sunrise (najtanszy z opisanych w przewodniku, planowalem w nim nocleg) i pare innych budynkow zniszczonych przez zeszloroczny cyklon. Zachmurzone niebo, slonce sie ledwie przebija, moze rano bedzie lepiej. Jeden bialas gdzies przemyka obok restauracji, w ktorej posilam sie obiadem za dolca.

Z Barisalu do Kuakaty jedzie sie busem 5h, czesciowo po dosyc badziewnej drodze, 5 razy przekraczajac kolejne rzeki promem i kilkoma mostami. Nastepnego dnia rano spotykam chlopakow z muzulmanskiego kolka rozancowego. Spozywam z nimi w meczecie swiety posilek od Allaha, a potem spacerujac po plazy jeden z nich przekonuje mnie o wyzszosci islamu nad innymi religiami. O dziwo mowi bardzo dobrze (jak na Bangladesh) po angielsku, mimo, ze pochodzi z wioski. Inni sa ze stolycy, ale jezyka nie znaja.

Po poludniu pare razy natykam sie na rozproszonych po wsi nauczycieli jezyka angielskiego z Borisalu. Zapraszaja mnie do swojego hotelu na jakis wieczorek kulturalny. Po kolacji (jednego kurczaka zjadam, drugi biega mi pod nogami) ide zobaczyc co tam sie dzieje. A tam w sporym dwupokojowym apartamencie siedzi kilkanascie osob oraz gra i spiewa lokalny boysband. Swoich sil probuja rowniez (z roznym skutkiem) nauczyciele, zony itp. Nagrywam kilka kawalkow i zmywam sie do swojego hoteliku.

Rano znowu deszcz. Kupuje bilet do Dhaki na wieczorny autobus. Troche sie szwedam, natykam sie na te same osoby, kolko rozancowe, nauczycieli itp, oraz pare nowych ludzi, z ktorymi sie wymieniam mailami nie wiadomo po co. Po poludniu robi sie ladna pogoda, zaczynam zalowac, ze kupilem bilet, ale i tak sie trzeba zmywac, bo konczy sie czas.

Ostatnie piec zdjec jest z Dhaki.


Komentarze (0)

Notka umieszczona w kategoriach: Bangladesh, Barisal, Dhaka, Dhaka, Kuakata

May 24th, 2008 by Dżak

Dogville

Kto nie ogladal niech sobie obejrzy, fajny film ;)

Chcialem sobie zaliczyc wlasne Dogville i udalo sie. W Bamonali, thana Jhikargacha, district Jessore, division Khulna. Czarna dziura, ktora wsysa i nie pozwala sie wydostac.

Czasem smieszno, czasem straszno, czasem bardzo sympatyczni ludzie, czasem niekoniecznie (choc okazalo sie to dopiero po tzw. niewczasie). Czasem slonce, czasem deszcz.

Bujanie sie na motorze po calej okolicy, odwiedziny u wszystkich znajomych po kolei, wieczorne posiadowy w przydroznej kanciapie, brydz (prawie) na torach, plywanie w brudnym stawie, lowienie ryb w jeszcze brudniejszym (rybe zaliczalem codziennie na obiad i kolacje), spiewanie po bengalski, hidni, polsku i angielsku, wspinanie sie na palmy kokosowe, lungi (taka meska sukienka), odwlekanie wyjazdu do Dhaki, kradzieze pieniedzy, proby wymuszania na bezludziu, klamstwa, trucizny, komary, krokodyle, przyjaciele i kretyni, Polash, Abu Kalab, Akhi, Lakhi, Oppa, Nazmul, Najrul, Rahul, Zia, Imon, Hasan, Shipla,Zakir, Liton, Utjal, Probha, Kal Sararat i masa innych osob, ktorych imion nie znam lub nie pamietam oraz mniejsze lub wieksze iwenty, ktore tez pewnie niebawem wyleca z glowy. Ewakuacja…

Mongla

Chwila ciszy i spokoju (wzglednego). Male turystyczne miasteczko, baza wypadowa do Sunderbanow czy jak im tam. Sympatyczni ludzie, zwlaszcza ci, ktorzy chca sprzedac wycieczke, ale nie tylko. Tym bardziej, ze bialasow tu nie wiele. Dzisiaj spotkalem pierwszego (i na razie jedynego) od poczatku wizyty w Banglakraju.

Kawalek za moim hotelem koles bawi sie wezem, zalicza ugryzienie w jezyk i reke, ludzie bija brawa i daja kase. Ja sie udaje na herbatko-kawke z jednym dziadkiem, ktory oczywiscie tez czegos chce, ale generalnie sympatyczny. Nawet zna slowa “miod”, “kompot” i “drut”, bo mial jakis zwiazek z importem tych dobr z Polski. Dobrze gada po angielsku, co jest tu rzadkoscia, wiec sobie gaworzymy wypijajac kolejnych pare herbatek.

Rocket

Stukanie do drzwi o 6ej rano. Wczorajszy dziadek budzi mnie na statek do Barisalu. Mialo byc o piatej, ale nie bylo nikogo na portierni. Rakieta odplywa troche po szostej, wiec pedzimy ile sil w nogach, popedzani przez tubylcow. Zdanzamy pare minut przed czasem. Biletu 1ej i 2ej klasy tu nie mozna kupic (tylko w biurze, ktore wczoraj bylo zamkniete), ale i tak laduje w osobnym pokoiku.

Co jakis czas ktos zagaduje, jakas laska prosi o nr telefonu (piekny kraj ;) ), spokoj, cisza, czasem deszcz, widoki na nabrzeze zarosniete palmami, momentami zniszczone przez ubiegloroczny cyklon i tak przez 12 godzin. Wieczorem laduje w Barisalu.

Zdjecia jak znajde szybszy net. Czyli niepredko…

Komentarze (0)

Notka umieszczona w kategoriach: Bangladesh, Barisal, Barisal (city), Jassore, Jhikargacha, Khulna, Mongla