Ewakuacja
Jak nie urok to sraczka, jak nie sraczka to przeziebienie (czasami przesadzaja z klima w niektorych miejscach), jak nie przeziebienie to konsulat Bangladeshu dzisiaj nieczynny albo wlasnie w dworcowej kasie biletowej kasjer sobie robi pol godziny przerwy (a jak juz odstoje swoje to sie dowiem, ze tu i tak biletu nie kupie i musze naginac do Foreign Biuro costam). Szczesliwie nabywam jeden z dwoch ostatnich biletow do Siliguri (blisko Darjeeling i granicy z Sikkimem).
Sama Kalkuta szalu nie robi, ot takie miasteczko z 15 milionami mieszkancow, rzeczka przez srodek, straganami wzdluz glownych ulic gdzie mozna kupic wszysciutko, poczawczy od koszul za 1,50PLN, zarcie, bron i droga elektronike. Czyli standard jak na Indie, wiec z braku ciekawszych zajec (i ze wzgledu na upal) siedzimy sobie z reszta turystow w hoteliku ogladajac tv, grajac w szachy, przysypiajac… Po prawie dwoch tygodniach takiego wylegiwania sie na kanapie zastanawiam sie czy ja sie dopiero rozkrecam, czy wlasnie to juz jest rozkrecenie na maxa
Pare dni temu ruszylo polaczenie kolejowy pomiedzy Kalkuta a Dhakka, niestety pociag jezdzi tylko w weekendy i za dnia, wiec sobie raczej odpuszcze. Ale dobrze wiedziec, ze cos takiego jest. Do konsulatu po wize wybiore sie jak wroce z Sikkimu. Ktos mi powiedzial, ze ktos mu powiedzial, ze Sikkim zostal zamkniety dla turystow z powodow tybetanskich. Za pare dni sie zobaczy czy to prawda.
Gdzies na fotach niesmialo przemykaja ciacha
Dżak, dzięki za ciacha, bo już myślałam żeś zapomniał:)) pozdro