Hindi Ho!

May 16th, 2008 by Dżak

Mirik

Kilka ogolnych ujec z miasteczka i okoliczki. Mysle, ze jakbym jeszcze tam posiedzial to mozna by cos bardziej konkretnego zdzialac, ale trzeba bylo ruszac na pociag…


Komentarze (0)

Notka umieszczona w kategoriach: Bengal, Indie, Mirik

May 15th, 2008 by Dżak

Yuksom - Pelling

Oficjalnie trek sie zakonczyl, ale zdecydowanie czuje niedosyt lazenia, codziennie bylismy na miejscu gdzies o 13ej, czasami wczesniej, przez reszte dnia dokonywal sie spoczynek, mniej lub bardziej aktywny. Ostatniego dnia wiec podczas pozegnalnej kolacji z niespodziewanym pozegnalnym ciachem (cos a la babka drozdzowa), decyduje sie ruszyc z Dorjee i jego dwoma wesolymi kompanami jako tragarzami z Yuksom do Pelling.

Z braku pradu nie mam jak sie podladowac, ale na szczescie caly czas mam troche powera.

Najpierw lecimy malym skrocikiem w dol, scinajac jakies 2km szosy (z ponad 30 calej trasy), potem kilkanascie kilometrow lepsza lub gorsza (w niektorych miejscach remontowana) szosa do Ribmiku, mijajac Kangczendzoga Falls. W Rimbiku mamy juz dosc ulicy, wiec szukamy kolejnego skrotu, zaraz za jeszcze jednym milym wodospadzikiem. Skrocik jest niezly, bo na oko skracamy droge o conajmniej 5km. Leci prosto pod gorke, w niektorych miejscach pomiedzy krzaczorami sa schody ulozone z kamieni, przetaczamy sie przez pare gospodarstw oddalonych od siebie o jakies 30m (w pionie). Ludzie sie gapia jakby nigdy nie widzieli turysty, co jest dosyc prawdopodobne, bo raczej malo kto sie ta trasa przechadza. Za to przy wodospadach i innych ciekawszych miejscach jest pelno jeepow zaladowanych weekendowymi bengalczykami.

Na jednym podworku robimy sobie foty, na drugim korzystamy z wystajacego z ziemi kranu z zimna woda, na kolejnym witamy sie “namaste” z laskami, ktore odpowiadaja cienkim glosikiem a chlopaki pozniej cala droge je przedrzezniaja. Humor im dopisywal przez caly czas na treku, dopisuje i teraz. Na pytanie jakiejs tubylki skad idziemy odpowiadaja, ze z Darjeeling (pare h jeepem).

O 16ej, po 7h marszu docieramy do Pelling. Chyba tylko pierwszy dzien treku byl dluzszy. Dorjee i ja mamy male bable na nogach, ale jest ok. Chwile zajmuje zanim znajdziemy tani hotel dla calej ekipy, ale w koncu mamy dwojke za 250 rupii. Szukam sam, recepcjonista wydaje sie troche zdziwiony gdy zamiast dodatkowych 3 foreignersow widzi sikkimczykow. Chlopaki spia na jednym lozku, ja na drugim. No i pierwszy normalny prysznic od poczatku treku.

Zaczyna padac, jak zwykle wylacza sie prad w calym miescie, na szczescie w miedzyczasie podladowalem baterie.

Wystapili (na wypadek gdybym posial notes ;) )

1. Dorjee Tamang - Guide

2. Mani Lal Lepcha - 2nd Guide

3. Sonam Subha - Cooker

4. Agam Singh Subba - Kitchen Boy

5. Chandra Hangh Subba - Kitchen Boy

6. ??? - Cow Manager

i inni


Komentarze (0)

Notka umieszczona w kategoriach: Indie, Sikkim

May 14th, 2008 by Dżak

Back to the Kolkata

Podczas gdy stare posty sie zaschedulowaly i wstawiaja sie same (czyli nowy post nie oznacza, ze jeszcze zyje ;P), na zywo posylam jeszcze pare fotek z Kolkaty. Po dotarciu z Siliguri biore MPK na Suddar Street, czyli glowna noclegownie foreignersow, tym razem jednak dla odmiany biore innych hotel, polecony przez kolesia ktorego pierwszy raz spotkalem w Bombaju a potem sie natknalem w Darjeelingu, tez z wspolna sala, ciut drozszy, ale za to zdecydowanie czysciej. Hotel jest w 90% okupowany przez Japonczykow i Koreanczykow, jeden z nich ma gitare wiec sie dorywam na pare godzin, paluchy bola, alepare kawalkow sobie przypomnialem.

Podczas sniadanka oczywiscie natyka sie na Guya, ale to juz chyba ostatni raz, bo niebawem wylatuje do Hong Kongu.

Goraco, nie bardzo chce sie wychodzic z hotelu, na picie wydaje pare razy wiecej kasy niz na jedzenie, zimna woda w kranie jest bardzo ciepla, w hotelu poza Japonczykami sa jeszcze wielgachne karaluchy (na szczescie nie w pokojach tylko gdzies na korytarzu), jeszcze wielgachniejsze szczury, szczurki i jaszczurki.


Komentarze (0)

Notka umieszczona w kategoriach: Bengal, Indie, Kolkata