Hindi Ho!

April 23rd, 2008 by Dżak

Rumtek

Jednak planowanie czegokolwiek to kretynizm. Raz kozie smierc, wiec zapisuje sie na 9-dniowy trek pt. “zgon pod Kangczendzonga”. Z lekkimi oporami, bo calosc wychodzi 12600 rupii (35$ za dzien), ale obliczenia wskazuja, ze nawet z takim wydatkiem nie przekrocze pesymistycznego budzetu. Zbijam jeszcze cene o 600 rupii, bo proponuja darmowa wycieczke po okolicy, ale dopiero nastepnego dnia, wiec wole na wlasna reke udac sie do pobliskiego Rumteku. Zalatwiam formalnosci (na trek potrzebne sa jakies zezwolenia) i ide na postoj jeepow. Wsiadam do pierwszego lepszego, czekam az sie zapelni i juz po niecalych dwoch godzinach urozmaiconych gadka szmatka z jakims mnichem ruszamy w droge.

W Rumteku sa 2 klasztory czy jak to tak sie nazywa, jeden zwiedzam, drugi (do ktorego ow mnich sie udal na medytacje) tez bym zobaczyl, ale jest troche dalej i mi sie nie chce. Wcinam momo (taki tutejszy fastfood pierogowy), gadamy sobie z francuzami i zydowka o flakach i wodce i wracamy do Gangtoku.


Wcinam chowmain (taki tutejszy fastfood makaronowy) i ide po newsy w sprawie treku. Jedna parka odpadla, za to doszedl nowy koles, wiec zamiast 4 osob ida 3, ale cena na szczescie pozostaje ta sama. W moim hoteliku (gdzie w ramach wprawki przed wspinaczka wbiegam sobie pare razy dziennie na 5 pietro do mojego pokoju) jest jeszcze piatka polakow, ale zaden z nich nie reflektuje na 9-dniowy wypad.

Powrot do hotelu, cheese momos na kolacje (prawie jak ruskie pierogi tylko bez ziemniakow, za to polane wg uznania sosikiem pomidorowym lub chilli), gadka szmatka z tybetanka na deptaku, chwila netu w kafejce, w ktorej koles sobie brzdaka na gitarze ironow, the eagles itp i do wyra.

Przez najblizsze 9 dni (plus minus 8 ) bede off-line. … i kotwica w plecy, byle pogoda byla, bo w na razie w Kalimpongu i Gangtoku szalu z widoczkami nie ma…

Notka umieszczona w kategoriach: Gangtok, Indie, Sikkim

Skomentuj sobie, co łaska