Goecha La 6 i 7
Godz. 3:30 rano - ruszamy zdobywac Gochea La. Godz. 7:30 po bardzo ciekawej, choc meczacej trasie jestesmy na miejscu pobijajac rekord swiata. Gdy schodzimy, niektorzy calyca czas drepcza pod gorke. Niektorzy wymiekli gdzies po drodze.
Kangczendzonge srednio widac, bo jest lekko zachmurzona, ale widok na pozostale gorki jest primo sorto. W sumie number one to Pandim, cos okolo 6000m, widac go z kazdego miejsca duzo lepiej niz Kangczendzonge.
Po poltoragodzinnej posiadowie w grzejacym sloncu schodzimy na dol. Gdzies po drodze przy bajorku atakuje mnie jak, nasz przewodnik ma radoche, a potem do konca treku wszyscy sie z tego nabijaja,
O 13ej jestesmy z powrotem w Thangsing, reszte dnia spedzamy przy ognisku. Wieczorem kolacja z niespodziewanym torcikiem, bo Francois jutro sie z nami zegna, musi zdazyc na samolot do Nowego Jorku.
Dzien 7
Standardowa poranna pobudka, chociaz za bardzo nie wiem po co, bo po pozegnaniu sie z Francoisem spedzamy jeszcze pare godzin w bazie. Troche przy ognisku, troche grajac w krykieta, w karty, a troche sie nudzac.
W koncu ruszamy i pol godzinie jestesmy w Kukchurung, gdzie znowu grzejemy lapy przy ognisku. Gdzies w miedzyczasie gramy w karty, niektorzy drzemia. Ogolnie bardzo spokojny dzien w ramach odpoczynku przed dwudniowym powrotem do Yuksom.
Notka umieszczona w kategoriach: Goecha La trek, Indie, Sikkim